Witajcie!
Dzisiejsza eskapada górnośląska (Bóg raczy wiedzieć, która w moim życiu), mogłaby być udana, gdyby nie fakt, że była sobota. To bowiem na obszarze GOP-u oznacza totalny kataklizm i armagedon komunikacyjny, na domiar złego często wiąże się z remontami. Więc, tak sądzę, dzisiaj mieliśmy do czynienia z takim dniem, kiedy Koleje Śląskie okazały się funkcjonować lepiej, niż KZK GOP...
Od początku. Z Krzeszowic wyruszyłem ze swoją ekipą techniczną pociągiem IR Galicja relacji Kraków - Jelenia Góra punktualnie o 10:03.
 |
Taka to właśnie nasza "pospieszna" Galicja... |
W trakcie półtora godzinnej (o zgrozo wszelaka!) podróży dokonałem kilka fotografii z biegu, dla zabicia czasu:
 |
Jakaś spalinowa jednostka Kolei Śląskich stojąca na bocznicy w Jaworznie Szczakowej. Jakość koszmarna, bo zobaczyłem ją przypadkiem i zdjęcie pochodzi dokładnie z takiego samego przypadku :) |
 |
Budynek dworcowy w Mysłowicach |
 |
Oględny widok peronów w Mysłowicach. Powinni ten dworzec zamknąć i zostawić jeden peron. Pusto i syfiaście. Aż przykro... |
|
|
Wreszcie, o 11:38, wylądowaliśmy na dworcu w Katowicach, z zamiarem obejrzenia świeżo otwartej nowej-starej hali dworca. Właściwie efekt jest zadowalający, urzekły mnie przeszklone kasy i punkty obsługi podróżnych różnych przewoźników. Oto fotograficzna relacja z dworca w Katowicach:
 |
Peron drugi tuż po opuszczeniu pociągu |
 |
Tablica odjazdów naprzeciw wejścia do hali dworca |
 |
Fotografia przedstawia ogólny rzut hali od wejścia w kierunku głębi. Uwagę zwraca ascetyczny wystrój, bez zbędnych zdobień i urozmaiceń, dzięki czemu brutalistyczny duch budowli został niejako zachowany. |
 |
Oto i kielichy. W tej chwili trwa jeszcze budowa Galerii Katowickiej, co uniemożliwia wykonanie naprawdę estetycznych fotografii. Tym niemniej dworzec mimo, że jest jawnie wprost brutalistyczny, to jednak prezentuje się świeżo i nowocześnie. |
 |
To także peron drugi |
 |
Tutaj już nieco bardziej reprezentacyjne ujęcie wnętrza dworcowej hali. |
 |
Trzeba było nowego dworca, żeby nareszcie można było ujrzeć porządny plan komunikacji miejskiej, na którym coś konkretnego widać! |
 |
Automat biletowy w podziemnym dworcu |
 |
Plan stanowisk podziemnego dworca autobusowego |
 |
Podziemny dworzec prezentuje taki jakiś nowoczesny brutalizm, mało eleganckie, ale przynajmniej czyste i dość jasno oznakowane |
 |
Przykład oznaczenia przystanków: Stanowisko 05 |
Katowicki dworzec, zarówno autobusowy podziemny, jak i kolejowy jak najbardziej naziemny, wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie, no może poza peronem piątym i stanem przejść podziemnych. Jednak wierzę, że i te czeka wkrótce potężny lifting...
Z dworca skierowaliśmy się na katowicki Rynek, a taaaaam... O zgrozo! Niby remont, a większego bajzlu i chaosu dawno nie widziałem. Kłopot z odnalezieniem przejść, masa błota, wody i w ogóle wszystkiego, przystanki wyrastające wśród wykopów jak kanie pod brzozami, a do tego wszystkiego roboty torowe, polegające na układaniu kostki, a więc oczywiście tramwaje między Rynkiem a Spodkiem kursować nie raczyły. O ile informacja na ten temat pojawiła się, a owszem, na przystanku tramwajowym, o tyle... na tym koniec. Autobus zastępczej komunikacji był gdzieś daleko, pojawił się znikąd i podobnie niespodziewanie się rozpłynął w niebycie. Na przystanku przy Korfantego informacji o żadnej zastępczej komunikacji nie było, broń Boże! Takim oto sposobem zawędrowaliśmy aż do Ronda...
 |
Tak dziś wyglądały okolice katowickiego Rynku |
 |
Jak widać, torowisko w ciągu Al. Korfantego w końcu doczekało się jakiego takiego remontu. |
Pod Spodkiem tramwaj numer 6 pojawić się miał o 12:12... Zamiast tego, około 12:20 pojawił się tramwaj 33, więc wsiedliśmy. Dziwnym trafem, zaraz za nim wyrosła także szóstka i jedenastka... Ruszyliśmy w stronę Chorzowa.
 |
Widok na Spodek z przystanku Spodek, podczas zamarzania bez widoków na jakikolwiek dyliżans |
 |
Jadąca do Koszutki podwójna 19-stka. |
 |
Rzeczona 33-ka, którą w końcu udało się dojechać do chorzowskiego Rynku. Jagoda była bardzo zdziwiona, że takie małe są te tramwaje na śląsku. A ja jej na to, że to normalne tutaj... |
 |
Zaraz za naszym tramwajem przyjechał taki oto Karlik, oklejony tą paskudną folią z reklamą Veki. |
 |
A później zwizualizowana tutaj 11-stka, którą odbyliśmy podróż do Rudy Śląskiej Chebzia. |
 |
Obok stała już jedynka, prawie jak w Krakowie, obsługiwana wiedeńcem. Ponieważ do odjazdu pozostawało prawie 15 minut, chciałem wykonać kilka zdjęć na przebiegającej obok ulicy Piotra Niedurnego. Z żadnym skutkiem. Poza samochodami nie pojawił się żaden autobus. |
 |
Wnętrze śląskiego wiedeńca. Trzeba przyznać, że czyste są i zadbane. |
 |
Zdjęcie z biegu. Ten tramwaj dopiero przestał cofać z żeberka. Pętla w Chebziu jest arcyciekawym miejscem... |
 |
Wjeżdżająca na pętlę dziewiątka w kierunku Chorzowa. Przejedzie przez pętlę przelotowo. |
Chwilę po 14 znaleźliśmy się w Rudzie Południowej, co skłoniło nas do wykonania lunchstopu. W moim ulubionym Macu na Górnym Śląsku, który jest niewielki i spokojny. Po rozkoszach dla podniebienia i nadejściu godziny 14:45 należało wyruszyć dalej. Stwierdziliśmy, że klucząc zaczniemy wracać w kierunku Katowic, bo został jeszcze piąty peron do załatwienia. Tak więc ponownie jedynką do Chebzia, z zamiarem przesiadki na tramwaj linii 9 do Chorzowa...
Jakież było moje zdziwienie, kiedy po 15 minutach krzepnięcia na zimnie tramwaj, mający odjechać o 15:25, nie nadjechał nawet. Pojawił się na przystanku o 15:31, ale jeszcze przez kilka następnych minut stał z otwartymi drzwiami, czekając na wolny tor z przeciwka. A potem jeszcze 10 minut postoju gdzieś po drodze... To nie na moje nerwy!
 |
Zdjęcie to może nie jest najlepszej jakości, pogoda była koszmarna, ale przedstawia coś w rodzaju zmodernizowanego tramwaju. Tak ot, z zaskoczenia. |
 |
Typowe śląskie torowisko. To się chyba nigdy nie zmieni: jednotor z nierównościami w planie i profilu... |
Nie wytrzymałem, musieliśmy wysiąść w Świętochłowicach, przy parku o zastanawiającej dla mnie nazwie Mijanka (?). Myślałem, że już z tego zimna popuszczę, aż tu nagle...!
 |
Miejski szalet, i to tego bezpłatny! Szkoda tylko, że zamknięty, a co za tym idzie, jest za nim naszczane i nasrane na potęgę. I cóż, musiałem się podpiąć do tego korowodu, bo i co było zrobić...? |
 |
Teoretyczne centrum przesiadkowe Świętochłowic. Jeśli trzy linie autobusowe co godzinę i tramwaje teoretycznie w półgodzinnym takcie, a w praktyce to jak wypadnie, mają zachęcać do przesiadek, to ja gratuluję poczucia humoru... |
|
|
Udało się w końcu osiągnąć na powrót Katowice, a była godzina niewiele przed 17. Uczyniliśmy to za pomocą autobusu tym razem, i to wcale nie byle jakiego! Nawiązując do mojego poprzedniego posta a propos Ikarusów, właśnie jednego takiego udało nam się w Świętochłowicach dołapać. I tak oto Ikarus z automatyczną przekładnią, koloru żółtego, jako linia numer 7, dowiózł nas do centrum Katowic w czasie dużo krótszym niż tramwaj linii numer 7 mógłby...
 |
Oto właśnie jest Ikarus, którym przyjechaliśmy na Mickiewicza. |
Ponieważ zostało ponad półtorej godziny do pociągu, najpierw kupiliśmy bilety na Regio w automacie biletowym, który odrzucił moją kartę (a było nią 10 złotych), po czym zarządziłem wycieczkę na osławiony już tak i siak Peron Piąty w Katowicach. Oto krótka relacja z drogi tam prowadzącej.
 |
Drugi drogowskaz. Przed schodami na powierzchnię. |
 |
Kolejne drogowskazy, już przy dworcu od strony ul. Konopnickiej |
 |
Schemat dojścia do peronu 5. Czytelny i dokładny, trzeba przyznać |
 |
A to element zabawy w podchody i poszukiwania symbolu. Gdybym nie był wyczulony, nie zauważyłbym tego... czegoś? |
 |
Pierwsza porządna tablica kierunkowa! Zaraz za kinem Rialto. |
 |
A oto chodnik prowadzący na peron, upstrzony jeszcze dodatkowo kilkoma tablicami z napisem: "Peron 5" |
 |
I sam rzeczony peron. Wiele hałasu o nic. Obecnie odjeżdżają z niego wyłącznie pociągi Kolei Śląskich do Czechowic-Dziedzic. Najwyżej osiem par dziennie... |
 |
Wracając z piątego peronu, przypadkiem napotkałem przejeżdżającą szesnastkę. To moje pierwsze na Górnym Śląsku spotkanie z tramwajem zakupionym we Frankfurcie nad Menem. No, może drugie. W każdym razie podobnie twierdzę, że lepsze takie używane, niż polskie wysłużone Konstale, które się kiedyś zapadną pod naporem wiatru jak jeden mąż... |
Słowem podsumowania: NIGDY WIĘCEJ NIE POJADĘ NA ŚLĄSK W SOBOTĘ! Po tym regionie nie da się normalnie poruszać, częstotliwości są zabójcze, a opóźnienia są na porządku dziennym w każdej chwili i o każdej godzinie. Ponadto zdrożały
bilety. Ceny jednorazówek wynoszą już tyle, ile w Krakowie, a cena biletu dobowego wzrosła z 12 do 18 złotych. Ciekawe, czy większe wpływy z biletów przełożą się na jakość usług...
Niech nikt nie narzeka na komunikację w Krakowie. U nas w Wielkanoc tramwaje jeżdżą częściej niż tam w dzień powszedni...
Pozdrawiam wszystkich, do usłyszenia
Brak komentarzy :
Publikowanie komentarza
Anonimowe komentarze nie będą akceptowane