Zadziwiające jest to, jak bardzo lubelscy przewoźnicy prywatni boją się konkurencji. Co więcej, zamiast radzić sobie z nią w cywilizowany sposób, stowarzyszenia przewoźników składają wnioski do SKO niczym dzieci, które skarżą się na kolegę, że ciągnie ich za włosy. Nigdzie w Polsce czerwone autokary nie mają tak pod górkę, jak w Lublinie. Pierwotnie to PolskiBus musiał zaskarżyć niekorzystną dla siebie decyzję marszałka województwa lubelskiego, który w myśl ochrony monopolu prywatnych firm lokalnych nie wydał pozwolenia na uruchomienie linii P20. Teraz role się odwracają, bo prywatni przewoźnicy, zamiast walczyć z konkurencją cenami i organizacją tras, wolą się pożalić. Jeżeli skarga zostanie uwzględniona, wówczas kolejna linia zniknie z Lublina.
Tego rodzaju praktyki wpływają kolosalnie na dostępność stolicy województwa chociażby dla turystów. Tragiczna oferta kolejowa powoduje, że większość podróżnych zmuszona jest korzystać z drogich połączeń, realizowanych ciasnymi busami, którymi podróż jest zwyczajnie niewygodna, bez względu na komfort i nowoczesne rozwiązania. Co sprytniejsi korzystają z uprzejmości innych kierowców, zarejestrowanych na stronie BlaBlaCar, co czyni podróż znacznie tańszą niż w przypadku prywatnych busów.
Przypomnę, że podobna sytuacja miała miejsce z dodaniem kursów na trasie Warszawa - Lublin, gdzie monopol bardzo chce zyskać firma Contbus. To znamienne, że dla przykładu w Rzeszowie nie ma tego typu problemów, a na podobne trasy wyjeżdżają zarówno autokary PolskiegoBusa, jak i Albatros, NeoBus czy lokalny Marcel, któremu wzrastać w siłę nie przeszkadza drogowa konkurencja. Grunt to używać głowy i odpowiedzialnie realizować swoją własną politykę transportową. Niestety, Lublin z powodzeniem dąży do tego, by stać się transportową białą plamą na mapie polskich miast wojewódzkich...
![]() |
Firma Contbus jest jedną z tych, której nie w smak PolskiBus w Lublinie (fot. Iwona Burdzanowska / AGENCJA GAZETA) |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Anonimowe komentarze nie będą akceptowane