Zginęły wszystkie 33 osoby na pokładzie – pięcioosobowa załoga i 28 pasażerów. Prowadząca śledztwo Główna Komisja Badania Wypadków Lotniczych Ministerstwa Komunikacji stwierdziła, iż w chwili katastrofy samolot był już skonfigurowany do lądowania: z wysuniętymi klapami na skrzydłach i opuszczonym podwoziem. Stwierdzono także, iż nie doszło do żadnej eksplozji w powietrzu, a wszystkie uszkodzenia powstały w chwili kolizji z ziemią.
Samolot lądował w trudnych warunkach atmosferycznych, zimą, podczas przyziemnego zamglenia, z zachmurzeniem 6/8, przy pułapie chmur fractostratus 250 m, widzialności 7 km i temperaturze pięciu stopni mrozu. Jako jedną z możliwych przyczyn nagłej utraty prędkości samolotu przed lądowaniem, co skutkowało jego przeciągnięciem, wskazano wyposażenie samolotu w silniki turbośmigłowe, które nabierając prędkości na kilka sekund zmieniały kąt łopat śmigieł. Z tego względu niezalecane było gwałtowne zwiększanie mocy takich silników. Taki właśnie manewr prawdopodobnie wykonał kapitan Rzepecki, przyzwyczajony do latania na samolotach wyposażonych w silniki tłokowe, gdzie manewr taki jest dopuszczalny.
Egzemplarz samolotu Vickers Viscount 804, który rozbił się tego dnia, został odkupiony przez PLL LOT od British United Airlines i do dnia katastrofy wylatał Polsce zaledwie 84 godziny.
![]() |
fot. Dziennik Polski (rocznik 1962) |
Brak komentarzy :
Publikowanie komentarza
Anonimowe komentarze nie będą akceptowane