ZKA zorganizowana była poprawnie. Dwa autobusy: jeden szybki z postojami tylko w Rzeszowie i Jarosławiu, oraz drugi, zatrzymujący się przy wszystkich dworcach na trasie, sprawnie i bez opóźnień przyjęły wszystkich pasażerów. Miejsc siedzących wystarczyło dla wszystkich. Kwadrans na przesiadkę to czas zupełnie adekwatny do odległości z peronu w Dębicy, toteż nie było pośpiechu przy przejściu. Tak więc samą ZKA oceniam pozytywnie. Gorzej z samym pociągiem.
Po pierwsze, w sprzedaży internetowej i rozkładach jazdy tamże pociąg ten, w okresie 1-3 lipca oznaczony był numerem 649, co, jak się okazało, było odniesieniem do ZKA. Tym niemniej w trasie znalazł się 6303 Kossak (wiem, że zgodnie z tablicami), przy czym bilety internetowe sprzedawano nie na 6303, a na pociąg 649. W związku z tym panował popłoch, ludzie nie widzieli swoich wagonów – wagon 1 nie istniał w składzie, za to były wagony 15, 14, 13 i tak dalej… Taka sytuacja w XXI wieku jest niedopuszczalna i nie wypada, by przewoźnik pretendujący do miana narodowego nie potrafił sobie poradzić z systemem rezerwacji tak, by był on klarowny w każdej sytuacji. Każda taka wtopa powoduje, że pasażer traci wątłe zaufanie do kolei.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Anonimowe komentarze nie będą akceptowane