Założenia są takie, by rozkłady jazdy tramwajów umożliwiały skrócenie czasu oczekiwania na kolejny pojazd do maksymalnie 10 minut. Urzędnicy planują trwale wyeliminować częstotliwości w stylu 30 minut. Istnieje podobno nawet plan połączenia linii 13 i 24. I byłoby to dobre posunięcie, gdyby nowa linia kursowała co 5 minut i dostał ją właśnie Bieżanów. Kurdwanów ma już częsty tramwaj, a po wzmocnieniu "szóstki" sytuacja byłaby zadowalająca.
O tym, jak dokładnie wyglądać będą zmiany, na razie cisza. Miasto oblicza wytrzymałość systemu tramwajowego i ilostan taboru. W tym może pomóc ogłoszony właśnie przetarg na nowe pojazdy. Być może sprawy skomplikują się jeszcze przy okazji zatwierdzania programu remontów. Tymczasem jednak plany są ciągle w toku. Wstępne propozycje poddane zostaną najpierw konsultacjom ze stroną społeczną. A takie nie wcześniej niż we wrześniu bądź październiku.
Podsumowując: ja bym się nie napalał. Jakieś zmiany pewnie styczeń 2017 przyniesie, ale czy dojdzie do rewolucji, nie byłbym taki pewien. Chociaż brak ruchów co do linii 7 czy 12 wyjaśniałby plany urzędników. Jednak największą rewolucją w Krakowie byłaby przede wszystkim likwidacja biletów na jedną i dwie linie - reliktu, który jest idiotyczny i daje mieszkańcom wątpliwy oręż w walce z sensownymi zmianami w miejskim transporcie.
![]() |
fot. Łukasz Żołądź (krakow.naszemiasto.pl) |
Brak komentarzy :
Publikowanie komentarza
Anonimowe komentarze nie będą akceptowane