Opcje są dwie. Pierwsza zakłada modernizację, niewielkim nakładem środków, starej trasy. Druga zaś do budowa całkiem nowej linii, prowadzącej przez tereny portowe, kosztem około 200 milionów złotych. Miasto nie faworyzuje żadnego rozwiązania, jednakże stanowisko jest jasne: rozwiązanie ma być dobre i trwałe, a nie tymczasowe. Temat kolei na Obłuże i Oksywie powrócił kilka tygodni temu, gdy podczas remontu Estakady Kwiatkowskiego miasto utonęło w korkach. Stanęły autobusy (trolejbusy na Oksywie nie dotarły), stanęły samochody. Kolej byłaby w tej sytuacji istnym wybawieniem. W Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Gdyni jest nawet zapisany postulat budowy nowej linii kolejowej na północ miasta, właśnie przez tereny portowe. Uruchomienie kursów starą linią byłoby z pewnością tańsze, bo przeprowadzić trzeba tylko niezbędne prace (uzupełnić sieć trakcyjną, zbudować perony i dojścia do nich), jednak przepustowość tego szlaku szacowana jest na częstotliwość 30 minut. Ponadto newralgiczny przejazd kolejowy na Hutniczej mocno się korkuje - tutaj pomógłby wiadukt. Gdyby zrealizować ten wariant, można by wydłużyć część kursów SKM kończących obecnie w stacji Gdynia Chylonia, dzięki czemu miasto zostałoby skomunikowane szybką trasą z północy na południe i dalej, aż do Gdańska.
Sobotni happening to wprawdzie tylko okazjonalna impreza, która pokazała jednak, że istnieje sens i potencjał kolejowego połączenia północnych osiedli z centrum Gdyni. W tym kontekście warto pamiętać, że projekt Pomorskiej Kolei Metropolitalnej też zaczął się od tego rodzaju wydarzeń. Kiedy więc powstanie "PKM Północ"? Poczekajmy, co przyniesie przyszłość...
![]() |
fot. Tomasz Konopacki (Rynek Kolejowy) |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Anonimowe komentarze nie będą akceptowane