Tak oto, w atmosferze niemalże skandalicznej, umarła Kolej Doliny Bobru. Zarządca infrastruktury całą odpowiedzialnością obarczył urząd marszałkowski, oskarżając o brak woli modernizacji trasy. Tylko że to chyba nie samorządy mają naprawiać państwowe tory, za które ktoś odpowiada i bierze duże pieniądze, prawda? Trasa linii 283 powstała na początku XX wieku, głównie za przyczyną budowy zapory w Pilchowicach. To jedna z najbardziej malowniczych tras kolejowych nie tylko na Dolnym Śląsku, ale i w całej Polsce. Przez lata prowadzony był tutaj skromny, ale regularny ruch pociągów, z których ludzie mimo wszystko korzystali. Jeszcze 4 lata temu Koleje Dolnośląskie uruchamiały kilka par codziennych pociągów między Jelenią Górą a Lwówkiem Śląskim. Wcześniej pociągi kursowały nawet dalej, do Zebrzydowy i dalszych stacji. Dziś, wskutek dziwnej indolencji, ruch pociągów ustał i nie ma pewności, czy kiedyś się to zmieni. Komunikacja zastępcza omija trzy stacje: Dębowy Gaj, Marczów i Pilchowice Zapora.
Ostatnim pociągiem, jaki przejechał tę trasę, był "Ostatni Leniwiec", który w ubiegłą niedzielę o 9:57, wyruszył z jeleniogórskiego dworca w kierunku Lwówka Śląskiego. Na pokładzie komplet, a nawet więcej. Mnóstwo pasjonatów i turystów, a także mieszkańców regionu zapragnęło pożegnać połączenie, które w ostatnim czasie działało wyłącznie jako weekendowa atrakcja. Trudno się zresztą dziwić, bo ograniczenie prędkości spowodowało, że czas jazdy sięgnął 2 godzin. A przecież to tylko 33 kilometry... Pozostaje mieć nadzieję, że przyszłość przyniesie jeszcze pozytywny finał tej historii. Może stanie się tak, kiedy województwo przejmie linię, do czego dąży.
![]() |
Fot. Piotr Słowiński, Radio Wrocław (użytek niekomercyjny, wszelkie prawa po stronie autora) |
Brak komentarzy :
Publikowanie komentarza
Anonimowe komentarze nie będą akceptowane