Po zmianie zasad dofinansowania zakupu taboru z POIiŚ wkład z UE spada z 85 do 50%. Takie posunięcie uderza nie dość, że w możliwość funkcjonowania wolnorynkowej konkurencji, to jeszcze stanowi kłody rzucane pod nogi samorządowym spółkom kolejowym. W obecnej sytuacji po piętach dostać mogą nie tylko KMŁ, ale też Koleje Śląskie, Koleje Dolnośląskie czy ŁKA, którym ograniczenie finansowania w ramach RPO zdecydowanie utrudni rozwój parku taborowego i docelową ekspansję.
Polska to w ogóle dziwny kraj. Najpierw przez lata cały polityczny świat zażynał kolej pasażerską, a teraz prawicowi komuniści ogromnym kosztem podnoszą z ruin Przewozy Regionalne, co jest w pewnym sensie krokiem w tył. Wątpię bowiem, żeby udało się w pełni zintegrować kolei ogólnopolską przez końcem tej, i pewnie następnej kadencji. Jeśli, o zgrozo, takowa nastąpi. Oczywiście pojawić się mogą argumenty, że Przewozy Regionalne też są własnością samorządów. Problem polega na tym, że udziały z nadania w spółce, której centralne władze gnieżdżą się w Warszawie, nie są dla samorządów niczym przyjemnym. Model, w którym co bardziej ogarnięte województwa powołały swoje kolejowe spółki, jest oczywiście bez sensu, jednak nie powstał z niczego - koszty prowadzenia przewozów przez PR-y od wielu lat są przedmiotem sporów i dopóki poziom dopłat się nie zmieni, dopóty nikt nie będzie na Przewozy Regionalne patrzył przychylnym okiem.
![]() |
fot. Koleje Małopolskie |
Brak komentarzy :
Publikowanie komentarza
Anonimowe komentarze nie będą akceptowane