Z ciekawych nazw wygrały np. Rubinstein dla składu z Łodzi do Warszawy, Hubal z Kielc do Warszawy, a także Roztocze, które wraca na kolejową mapę Polski po kilku latach. Są też pociągi "od czapy", gdzie argumentacja nazw jest co najmniej zabawna. Z Wrocławia do Warszawy pojedzie nowy TLK Kresowiak, podobno wynika to z pochodzenia wielu mieszkańców Opolszczyzny... Jeszcze większym hitem jest TLK Gietrzwałd, który od grudnia pojedzie na trasie z Olsztyna do Zielonej Góry. Absolutny hit! Szkoda, że nie Brzęczyszczykiewicz przez powiat Łękołody...
Idea nazywania pociągów zgodnie z historią danego regionu jest oczywiście godna pochwały, ale jest przecież tyle postaci i nazw, które mogłyby zostać składom nadane, a jednocześnie byłyby to nazwy proste w wymowie i pisowni. Kaponiera do Poznania, Sowiniec do Krakowa, Wujek do Katowic, Telegraf do Kielc, Jura przez Częstochowę czy Klif do Gdyni - to proste i charakterystyczne nazwy. Do Olsztyna mógłby kursować choćby pociąg o nazwie Skanda, nadanej od jednej z czterech rzecz płynących przez miasto.
Tymczasem kolejne 16 składów PKP Intercity będzie nazywać się zgodnie z poniższą listą. Dodatkowo w ramce przewoźnik zamieścił wyjaśnienie poszczególnych sformułowań.
![]() |
mat. PKP Intercity |
Brak komentarzy :
Publikowanie komentarza
Anonimowe komentarze nie będą akceptowane