Przejęcie Radomia przez PPL to skutek stwierdzenia, że jest to bardziej komplementarne miejsce dla warszawskiego Lotniska Chopina. Warto przypomnieć sobie, jak duże oburzenie towarzyszyło tym słowom wśród władz lotnisk w Modlinie i Łodzi. Szkoda, że lobbowanie na rzecz lotniska w Radomiu to czysto polityczna zabawa, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistym popytem i jakąkolwiek potrzebą działania tego miejsca. Być może Port Lotniczy Radom ma jakiś potencjał, ale by z niego skorzystać trzeba po pierwsze zapewnić do niego dojazd, i to nie tylko miejskim autobusem, ale przede wszystkim przeprowadzić konieczne remonty: drogi startowej, drogi kołowania, dróg dojazdowych, terminalu i sieci zasilających lotnisko w media. A na to potrzeba jakiś miliard złotych. Gdzie sens, gdzie logika?
Z Radomia nikt nie chce latać. Dotąd pojedyncze rejsy nie cieszyły się zainteresowaniem, a kolejne linie zwijały się po kilku miesiącach dokładania do interesu. Nawet szumne zapowiedzi otwarcia nowego lotniska w 2020 roku, gdy jego przepustowość ma wynieść 3 miliony pasażerów rocznie, nie wzbudziły entuzjazmu w kręgach przewozów lotniczych. Nawet LOT nieszczególnie ma ochotę uruchamiać rejsy do Radomia, bo niby gdzie miałby latać, do Warszawy?
![]() |
fot. Radom Airport |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Anonimowe komentarze nie będą akceptowane