Miasta bardzo boleśnie odczują skutki epidemii koronawirusa. Nie dość, że w celu ratowania lokalnej gospodarki muszą sięgać po rozwiązania ułatwiające przedsiębiorcom przetrwanie trudnego okresu, to jeszcze będą musiały ratować miejskich przewoźników, którym wpływy ze sprzedaży biletów drastycznie się zmniejszają. Trzeba wszak pamiętać, że dopłaty do przejechanych kilometrów to tylko część dochodów przedsiębiorstw komunikacyjnych. Trudno na razie ocenić, na ile samorządy będą musiały ratować sytuację, by uniknąć zwolnień i realnych problemów.
Problem ten nie dotyczy zresztą tylko transportu miejskiego. Przewoźnicy międzymiastowi także liczą straty. W dużej mierze zamarła także kolej - ilość zawieszonych połączeń w skali kraju przekroczyła już chyba tysiąc dziennie. To także oznacza zdecydowane spadki w przychodach z tytułu sprzedaży biletów. Transport publiczny będzie się z tego dźwigał miesiącami, co będzie trudne bez pomocy władz.
![]() |
fot. Metropolia GZM |
Brak komentarzy :
Publikowanie komentarza
Anonimowe komentarze nie będą akceptowane